Nowy lek inteligentnie atakuje komórkę nowotworową. Polscy pacjenci czekają

Dodano:
Coraz bardziej personalizowane leczenie raka płuca
Coraz bardziej personalizowane leczenie raka płuca Źródło: freepik
Lipcowa lista refundacyjna przyniosła korzystne zmiany w leczeniu chorych na raka płuca. Nie ma na niej jednak leku o nowym mechanizmie działania – pierwszego przeciwciała bispecyficznego, którego zastosowanie u pacjentów z mutacją w genie EGFR to szansa na dłuższe życie. – Często są to młodzi pacjenci, którzy nigdy nie palili papierosów – podkreślają eksperci.

Rak płuca to wciąż największy zabójca spośród chorób nowotworowych. – Jesteśmy na niechlubnym piątym miejscu w Europie, jeśli chodzi o liczbę nowych zachorowań – mówi dr hab. Magdalena Knetki-Wróblewska, onkolog kliniczny z Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej Narodowego Instytutu Onkologii-PIB w Warszawie.

Jeszcze kilkanaście lat temu chory na raka płuca standardowo dostawał chemioterapię. Była mało skuteczna: zaledwie kilka procent pacjentów przeżywało dłużej niż rok. Dziś sytuacja jest zupełnie inna: rak płuca to nowotwór, dla którego pojawiło się w ostatnim czasie najwięcej nowoczesnych leków: zarówno z zakresu immunoterapii, jak leczenia celowanego. – Każdy kolejny rok przynosi nowe metody leczenia – dodaje dr hab. Knetki-Wróblewska.

Zastosowanie nowoczesnego leczenia jest możliwe pod warunkiem wykonania diagnostyki: nie tylko obrazowej i patomorfologicznej, ale też genetycznej. – Rak płuca to nie jest jedna choroba. Nie powinno się zaczynać leczenia pacjenta bez dokładnego sprawdzenia, czy nie występują u niego określone zmiany genetyczne, w przypadku których jest możliwe leczenie celowane, oraz w jaki sposób zareaguje na immunoterapię – zaznacza prof. Paweł Krawczyk, kierownik Pracowni Immunologii i Genetyki w Katedrze i Klinice Pneumonologii, Onkologii i Alergologii UM w Lublinie.

Pacjenci z mutacjami w genie EGFR: często młodzi, nigdy niepalący papierosów

– Prowadzę na FB grupę dla pacjentów z rakiem płuca i ich bliskich, są na niej osoby w różnych stadiach choroby

Niedawno jedna z osób napisała: „Mam 27 lat, nie palę, nie piję alkoholu, prowadzę zdrowy tryb życia. I okazało się, że mam raka płuca w czwartym stadium zaawansowania, z przerzutami do kości, wątroby i mózgu. Nowotwór został wykryty dopiero, gdy okazało się, że są przerzuty do mózgu. Wykryto mutację w genie EGFR, niedawno rozpoczęłam leczenie celowane”. Dziewczyna ma 27 lat: w tym wieku nikt nie spodziewa się raka! Niestety, takich pacjentów młodych, u których zdiagnozowano raka płuca z mutacją w genie EGFR, jest na naszej grupie wielu

– opowiada Małgorzata Maksymowicz, założycielka grupy na FB „Rak płuca”, wspierającej chorych z rakiem płuca i ich bliskich.

– Nie spodziewamy się raka płuca u osób, które mają 27, czy nawet 40 lat, i nie palą papierosów. Często opowiadają nam: „Biegałam maratony, ale od kilku tygodni czułam, że coś jest nie tak”. Pogłębiona diagnostyka wykazała zaawansowany proces nowotworowy. Często są to osoby z mutacjami w genie EGFR – potwierdza dr hab. Magdalena Knetki-Wróblewska. Bardzo często rak płuca w takim przypadku jest diagnozowany poprzez objawy, jakie dają przerzuty. Tak było u 35-letniej Ireny (nigdy nie paliła papierosów), która została przewieziona do szpitala z powodu utraty przytomności. Diagnostyka pokazała, że przyczyną były przerzuty raka płuca do mózgu.

Mutacja w genie EGFR to jedna z częściej występujących mutacji. 85 proc. chorych na raka płuca ma niedrobnokomórkowego raka płuca. U 45 proc. z nich stwierdza się raka gruczołowego, a u 10-14 proc. pacjentów z rakiem gruczołowym stwierdza się mutację w genie EGFR. – Ta mutacja może wystąpić w przypadku raka płaskonabłonkowego. Mutacje EGFR to tzw. mutacje kierujące, które nie są zależne od palenia papierosów, dlatego bardzo często występują u osób młodych, nigdy niepalących. Częściej zdarzają się u kobiet – tłumaczy prof. Paweł Krawczyk.

U tych pacjentów choroba często jest agresywna, szybko dochodzi do progresji. – Można jednak powiedzieć, że ci pacjenci mają „szczęście w nieszczęściu”. Nieszczęście, bo zachorowali na raka płuca, w dodatku w tak młodym wieku, w sposób „niezawiniony”. A szczęście: bo w ostatnich latach pojawiło się wiele skutecznych leków dla chorych na raka płuca z mutacjami w genie EGFR – mówi prof. Krawczyk.

Pierwsze z tych leków to inhibitory kinazy tyrozynowej: pierwszej, drugiej i trzeciej generacji. Są w Polsce dostępne i stosowane w ramach programu lekowego. Lipcowa lista refundacyjna przyniosła kolejne zmiany dla tej grupy chorych: pojawiła się możliwość dodania chemioterapii do ozymertynibu (inhibitor kinazy tyrozynowej trzeciej generacji) w leczeniu I linii chorych z miejscowo zaawansowanym lub przerzutowym niedrobnokomórkowym rakiem płuca.

Na lipcowej liście refundacyjnej zabrakło jednak najnowszego leku dla tej grupy pacjentów, o zupełnie innym mechanizmie działania: tzw. przeciwciała bispecyficznego. To pierwsze przeciwciało bispecyficzne możliwe do zastosowania w raku płuca i szansa dla pacjentów z mutacjami w genie EGFR.

Przeciwciało bispecyficzne atakuje raka na dwa sposoby

Inhibitory kinazy tyrozynowej to bardzo dobre leki, które spowodowały wydłużenie życia pacjentów z mutacją w genach EGFR. W pewnym momencie jednak dochodzi do wytworzenia oporności na leczenie i pojawia się wznowa choroby. Inhibitory kinazy tyrozynowej są ukierunkowane na jeden cel: mutację w genie EGFR. Przeciwciała bispecyficzne to leki ukierunkowane na dwa cele. Pierwsze przeciwciało bispecyficzne zarejestrowane dla chorych z rakiem płuca i mutacją w genie EGFR (amiwantamab) jest nakierowane na dwa receptory znajdujące się na komórce raka płuca: EGFR i MET.

– Lek blokuje te receptory, wyłącza je z działania. Gdy blokujemy EGFR i MET, to opóźniamy powstawanie oporności w mechanizmie MET, a jedną z przyczyn oporności na działanie inhibitorów kinazy tyrozynowej są nieprawidłowości w genie MET, tak zwana amplifikacja w genie MET. Jeśli zablokujemy MET, stosując przeciwciało bispecyficzne, to wygaszamy jedną z przyczyn oporności na leczenie, zależną od MET. Amiwantamab ma również drugi mechanizm działania, którzy można nazwać „podgryzaniem”: komórka nowotworowa jest jakby „podgryzana” przez komórki fagocytujące, immunologiczne. Kawałek po kawałku jest przez nie „zjadana”

– tłumaczy prof. Krawczyk.

Amiwantamab może być bardzo skutecznym lekiem dla trzech grup pacjentów z mutacjami w genie EGFR. Pierwszą grupą są pacjenci, u których doszło do progresji po leczeniu inhibitorami EGFR. – Jednym z mechanizmów pojawienia się oporności jest amplifikacja genu MET, dlatego zastosowanie przeciwciała anty MET i anty EGFR powinno przynieść efekt – zaznacza prof. Krawczyk.

Drugą grupą są pacjenci w pierwszej linii leczenia: w tej grupie amiwantamab jest zarejestrowany w połączeniu z inhibitorem kinazy tyrozynowej trzeciej generacji: lazertynibem. – W badaniach klinicznych mieliśmy znamienne wydłużenie przeżycia całkowitego, przeżycia wolnego od progresji choroby u chorych otrzymujących takie leczenie – dodaje prof. Krawczyk.

Trzecią grupą są pacjenci mający insercje w egzonie 20 genu EGFR. – Do tej pory nie mieliśmy skutecznych metod leczenia dla tej grupy chorych, gdyż nie działają w ich przypadku inhibitory kinazy tyrozynowej. Zastosowanie przeciwciała bispecyficznego jest w ich przypadku jedyną skuteczną metodą leczenia – zaznacza prof. Krawczyk.

Potwierdza tę opinię dr hab. Magdalena Knetki-Wróblewska: – Amiwantamab może być stosowany w pierwszej linii (razem z lazertynibem), gdy uznamy, że priorytetem dla pacjenta jest podanie na początek najsilniejszego rodzaju leczenia. W tym przypadku jest ryzyko działań niepożądanych, jednak wykazano najdłuższy czas przeżycia i najdłuższy czas do progresji choroby. Inną opcją dla chorych jest rozpoczęcie leczenia inhibitorem kinazy tyrozynowej i pozostawienie amiwantamabu do leczenia w kolejnej linii. To też jest dobra strategia, gdyż wydłużamy czas leczenia, pozostawiając w zanadrzu, po progresji choroby, przeciwciało bispecyficzne z chemioterapią – mówi dr hab. Knetki-Wróblewska.

Obecnie taki sposób leczenia jest jedynym skutecznym dla pacjentów z insercją w egzonie 20. – To grupa pacjentów, w przypadku których do tej pory leczenie nie było skuteczne, zaledwie 3-5 proc. chorych nie miało progresji po 1,5 roku. U tych chorych chemioterapia działa bardzo słabo, a zastosowanie amiwantamabu daje ogromne szanse na wydłużenie życia – zaznacza prof. Knetki-Wróblewska.

Lek nie jest jeszcze w Polsce refundowany: eksperci mają nadzieję, że znajdzie się na najbliższych listach refundacyjnych. Stworzy to szansę personalizacji leczenia, a przede wszystkim wydłużenie leczenia, co jest niezmiernie istotne, szczególnie w tej grupie chorych.

Źródło: NewsMed
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...